Wielbimy i wysławiamy naszego Pana Jezusa Chrystusa, gdyż przez Krzyż swój święty odkupił świat.
Swoją śmiercią i zmartwychwstaniem otworzył na oścież bramy nieba i przygotował nam miejsce, abyśmy my, Jego uczniowie, mieli udział w Jego chwale. (…)
Krzyż jest (…) czymś znacznie większym i bardziej tajemniczym, niż to się wydaje na pozór. Jest to niewątpliwie narzędzie tortur, cierpienia i klęski, ale jednocześnie wyraża on pełną przemianę, ostateczne odwrócenie tego zła; staje się tym samym najwymowniejszym symbolem nadziei, jaki kiedykolwiek widział świat. Przemawia do wszystkich, którzy cierpią – uciśnionych, chorych, biednych, zepchniętych na margines, ofiar przemocy – dając im nadzieję, że Bóg może przemienić ich cierpienie w radość, ich izolację w komunię, ich śmierć w życie. Daje on nieograniczoną nadzieję naszemu upadłemu światu.
Właśnie dlatego świat potrzebuje Krzyża. Krzyż jest nie tylko prywatnym symbolem pobożności, nie jest tylko oznaką przynależności do pewnej grupy w obrębie społeczeństwa, a w swym najgłębszym sensie nie ma on nic wspólnego z narzucaniem na siłę wiary czy filozofii. Mówi on o nadziei, mówi o miłości, mówi o zwycięstwie niestosowania przemocy nad uciskiem, mówi o Bogu, który wynosi pokornych, daje siłę słabym, pozwala pokonywać podziały i zwyciężać nienawiść miłością. Swiat bez Krzyża byłby światem bez nadziei, światem, w którym trwałyby nadal nieposkromione tortury i brutalność, słaby byłby wykorzystywany, a ostatnie słowo należałoby do chciwości. Nieludzka postawa człowieka względem drugiego człowieka objawiałaby się w sposób coraz bardziej przerażający i nie byłoby końca błędnego koła przemocy. Tylko Krzyż stawia temu kres. (…)
Orędzie Krzyża zostało powierzone nam, abyśmy mogli dać światu nadzieję. Kiedy głosimy Chrystusa Ukrzyżowanego, nie głosimy samych siebie, ale Jego. Nie dajemy światu naszej własnej mądrości ani nie przywołujemy jakichkolwiek naszych zasług, ale działamy jako kanały dla Jego mądrości, Jego miłości, Jego zbawczych zasług. Wiemy, że jesteśmy jedynie glinianymi naczyniami, a jednak niespodziewanie to my zostaliśmy wybrani na głosicieli zbawczej prawdy, o której świat potrzebuje usłyszeć. Nigdy nie przestawajmy podziwiać niezwykłej łaski, która została nam dana, nigdy nie przestawajmy uznawać naszej niegodności, ale równocześnie zawsze starajmy się być mniej niegodnymi naszego szlachetnego powołania, aby nasze grzechy i nasze upadki nie osłabiły wiarygodności naszego świadectwa.
Z homilii wygłoszonej przez papieża Benedykta XVI w Nikozji 5 czerwca 2010 r.