Jest on – razem ze św. Wojciechem – patronem owocnej współpracy Kościoła i państwa. Legenda podaje, że w zimowe noce św. Wacław wymykał się z zamku, by wędrując po lasach, zbierać chrust i zanosić go do domów ubogich wdów i sierot. Czasem towarzyszył mu w tym sługa, do którego święty mówił: „Idź po moich śladach, dobry człowieku, czyń to śmiało; mroźny wiatr nie będzie tak ziębił twojej krwi”. Zapyta ktoś: Czy zamiast tych donkiszoterskich gestów nie mógł po prostu rozkazać, by zapiekowano się wdowami i sierotami, a swego sługę okutać ciepłym futrem? Ale biedny potrzebuje ciepłego serca bardziej niż lśniącej monety, solidarności bardziej niż wielkopańskiego gestu.