WYGŁOSZONE 26.08 W UROCZYSTOŚĆ MATKI BOŻEJ CZĘSTOCHOWSKIEJ W WIEDNIU.
„ZRÓBCIE WSZYSTKO, COKOLWIEK WAM POWIE”
Siostry i Bracia!
Tu, w tej świątyni, widzimy Obraz Matki Bożej
Jasnogórskiej i obraz św. Jana Pawła II. One zdają się
mówić, że Polonia austriacka, szczególnie tu w
Wiedniu, chce przeżywać swoją więź z Bogiem na
wzór Maryi, a św. Jana Pawła II uważa za swojego
przewodnika i nauczyciela, który uczy, jak można z
Matką Najświętszą wielbić Pana za wielkie rzeczy,
jakie nam uczynił. Czyż można by zatem dzisiaj
mówić o naszej Matce i Królowej, nie odwołując się
do nauczania największego z rodu Polaków?
W duchu wiary przenosimy się na Jasną Górę, do
owego „miasta naszego Boga”, gdzie – jak pisze
poeta – „dość stanąć pod progiem; odetchnąć dosyć,
by odetchnąć Bogiem!”(C.K. Norwid, Próby).
Tam, na wałach jasnogórskiego sanktuarium, św. Jan Paweł II
uczył nas rozumieć, jakie znaczenie ma dla nas
wiara, którą przeżywamy razem z Maryją,
Matką Jezusa, i czym jest dla naszego narodu Jasna Góra.
„Przedziwną tajemnicę jasnogórskiego sanktuarium
liturgia oddaje przede wszystkim, czytając zapis Ewangelii Janowej o
godach w Kanie Galilejskiej.
Zapis ten mówi o obecności Matki Jezusa: ‘Była tam Matka Jezusa’ (J 2,1),
i o zaproszeniu na ucztę weselną samego Jezusa oraz Jego uczniów.
Rzecz bowiem dzieje się u początku nauczania
Jezusa, u początku Jego publicznej działalności w Galilei”
(Jan Paweł II, Jasna Góra, 19.06.1983).
Wesele w Kanie Galilejskiej, opisane w Ewangelii, podpowiada nam, że
1. Maryja dostrzega zakłopotanie gospodarzy wesela: „Nie mają już wina”;
2. Matka Jezusa mówi do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek [mój Syn]
wam powie” (J 2,5) i
3. Jezus objawia swoją Boską moc, przemieniając wodę w wino.
Sytuacja, która mogła okazać się nieszczęściem i kompromitacją całego
wydarzenia, jakim są gody weselne – dzięki
obecności Jezusa i Maryi wśród zaproszonych gości –
staje się okazją nie tylko – jak domyślamy się – do
trwania wszystkich w radości, ale – i to jest istotne –
do wzbudzenia w uczniach wiary w moc Jezusa Chrystusa.
Wydarzenie związane z Kaną Galilejską kojarzy
nam się z tym, co miało miejsce niemal na początku
naszych dziejów. Przyjmując chrzest w 966 roku
Mieszko I wprowadził Jezusa Chrystusa w nasze
życie. Razem z Synem przybyła Jego Matka, Maryja,
stając się świadkiem nowych narodzin ludzi, którzy
zamieszkują polską ziemię.
Od samego początku Najświętsza Maryja Panna jawi się w polskiej
pobożności jako ta, która wstawia się za nami u
swego Syna, o czym świadczy najstarsza polska
pieśń „Bogurodzica”.
Obecność Maryi w życiu naszego narodu nabiera
wyjątkowego znaczenia w szczególnie trudnych
momentach naszych dziejów. Obok licznych
przykładów interwencji Matki Bożej w nasze dzieje,
niewątpliwie wyjątkowe znaczenie ma obrona
jasnogórskiego klasztoru w czasie potopu
szwedzkiego w roku 1655. A wydarzenia z ostatnich
dziesiątków lat, wybór Polaka na Stolicę Piotrową, z
jego zawołaniem „Totus Tuus” – „Cały Twój, Maryjo”,
wizyty apostolskie Jana Pawła II w Ojczyźnie,
odmieniające nas duchowo, powstanie „Solidarności”,
upadek wielkiego imperium i wyzwolenie niemal pół Europy z niewoli sowieckiej,
czyż nie przekonują nas o wyjątkowej wręcz roli
Maryi w naszych dziejach?!
To wszystko stanowi dla nas motyw do nieustannego dziękczynienia Bogu za
obecność Bogurodzicy w naszych dziejach, w naszym wczoraj i w naszym dzisiaj.
Ufamy, że nie zabraknie opieki Matki Jezusa nad naszą Ojczyzną
także w czasach przyszłych.
Ale… gdzie jesteśmy dzisiaj? Co nam zostało z
tamtych lat? Co z poleceniem Maryi, adresowanym
do uczniów Jezusa, i do nas: „Zróbcie wszystko,
cokolwiek wam powie”? Pytanie zasadnicze zdaje się
brzmieć dzisiaj tak: co mówi nam Jezus, czego On od
nas oczekuje?
Słowo Boże, które Kościół zwiastuje nam podczas
dzisiejszej liturgii, nie tylko przenosi nas w
przeszłość, tę odległą, biblijną, ale wprowadza nas w
tu i teraz dziejów zbawienia. Słyszeliśmy kilka minut
temu fragment Listu św. Pawła do Galatów:
„Nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś
synem, to i dziedzicem z woli Bożej” (Ga 4,7).
Św. Jan Paweł II tak wyjaśniał nam myśl Apostoła:
„To mówi nam Chrystus z pokolenia na pokolenie.
Mówi poprzez wszystko, co czyni i czego naucza.
Mówi przede wszystkim przez to, kim jest. Jest Synem
Bożym – i przychodzi nam dawać przybrane
synostwo. […] Jako synowie Boga nie możemy być
niewolnikami. Nasze synostwo Boże niesie w sobie
dziedzictwo wolności. Chrystus obecny wraz ze swą
Matką w polskiej Kanie stawia przed nami z
pokolenia na pokolenie wielką sprawę wolności.
Wolność jest dana człowiekowi od Boga jako miara
jego godności. Jednakże jest mu ona równocześnie
zadana. ‘Wolność nie jest ulgą, lecz trudem
wielkości’ – jak się wyraża poeta (L. Staff, Oto twa pieśń).
Wolności bowiem może człowiek używać dobrze lub
źle. Może przez nią budować lub niszczyć. Zawiera
się w jasnogórskiej ewangelizacji wezwanie do życia
w wolności. Do czynienia dobrego użytku z wolności.
Do budowania, a nie do niszczenia”
(Jan Paweł II, Jasna Góra, 19.06.1983).
Co z naszą wolnością dzisiaj? Czemu służy
wolność w obecnym czasie? Sierpień tego roku,
przeżywane rocznice, całe to wielkie dziedzictwo,
które kryje się pod słowem „Polska”, o czym
świadczą? O tym, że wolność służy budowaniu, czy
może niszczeniu? O tym, że jednoczy nas wokół
wielkich spraw Ojczyzny, czy dzieli? Dużo dobrego
stało się w naszej Ojczyźnie po ’89 roku. To prawda.
Ale ile szans zostało zmarnowanych, wie tylko Pan dziejów.
Zwolennicy ideologii, określanej ostatnio tęczową zarazą,
chcą „uwolnienia” nas z postaw i zachowań,
które uważają za niegodne człowieka, podkreślają,
że chodzi im tylko o tolerancję dla każdego, chociaż
sami tolerują tylko siebie, swoją ideologię.
Jednocześnie profanują to, co dla nas jest święte, co
określa naszą tożsamość narodową i religijną. Nie
biorą też pod uwagę, że istotną wartością, służącą
budowaniu wspólnoty, każdej wspólnoty: od
rodzinnej począwszy, przez narodową, i szerzej, na
europejskiej i ogólnoludzkiej kończąc, jest ta, którą
wyrażają słowa modlitwy Pańskiej: „Ojcze, […]
odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy
naszym winowajcom”.
Jedność i zgodę buduje się przede wszystkim mocą przebaczenia i pojednania.
Kto tego nie rozumie, zawsze będzie dzielił, zawsze
będzie szukał wrogów.
Niestety, prawdopodobnie ten wątek naszego polskiego życia sprawia, że
podzieleni są ludzie wywodzący się z tego samego,
solidarnościowego pnia. I to jest jakaś nasza klęska,
nasza przegrana. I pewien wymiar zadań, jakie na
nowo trzeba podjąć! Trzeba nam na nowo zapisać się
do szkoły Chrystusa i jeszcze raz odrobić to zadanie,
któremu na imię wolność, wolność dzieci Bożych.
Jesteśmy tu, w świątyni, która gromadzi polską
emigrację. Tu trzeba przypominać o znaczeniu i roli
wiary dla Europy. Niedaleko stąd znajduje się z
Kahlenberg, miejsce, które przypomina nam o
wielkim wydarzeniu z 1683 roku, zwanym Odsieczą
Wiedeńską. Wtedy tu została uratowana Europa. Tu
uratowane zostało chrześcijaństwo. Zanim jednak
sprzymierzone wojska – pod dowództwem Jana III
Sobieskiego – powstrzymały najeźdźców, wcześniej
król Polski wybłagał na kolanach to zwycięstwo,
prosząc Matkę Najświętszą o wstawiennictwo u Pana
dziejów. Do Odsieczy Wiedeńskiej jest w pewnym
stopniu podobne wydarzenie, które znamy pod
nazwą Cudu nad Wisłą. Jak w XVII wieku zagrażała
Europie niewola turecka, i zapewne islamizacja, tak
w XX wieku Związek Sowiecki planował zajęcie
całego naszego kontynentu, i ateizację. To, co
dokonało się nad Wisłą w sierpniu 1920 roku, jest
porównywalne do OdsieczyWiedeńskiej. I znowu za
sprawą Polaków. I znowu ogromną rolę odegrały
modły słane do Boga za wstawiennictwem Królowej
Polski. Z tego możemy być dumni. Ale to powinno
nas też uczyć, że przyszłość zależy od naszego
zawierzenia Bogu, bo On, tylko On jest Panem
dziejów. To zawierzenie i dawanie świadectwa o
naszej przynależności do Kościoła katolickiego jest
poddawane dzisiaj próbie. Tzw. postępowi obywatele
Europy odwracają się od Chrystusa i Jego Ewangelii.
Wmawia się nam, że religia, wiara, Kościół to już
przeszłość, niepotrzebny balast, hamujący postęp.
Ale pytamy, dokąd zmierza ta niby postępowa
Europa, jaka jest jej przyszłość?
Dokąd zmierza Europa odwracająca się od Chrystusa? Donikąd!
Nadzieja w ludziach żywej wiary, nadzieja w
całkowitym zawierzeniu naszego losu Panu Bogu.
Tego uczy nas historia, tego uczy nas Jasna Góra. Jak
w Kanie Galilejskiej, tak dzisiaj w Europie potrzebna
jest przemiana wody w wino, wody pustosłowia,
kłamstwa, nienawiści w wino Dobrej Nowiny, która
raduje, ocala i zbawia.
Podczas dzisiejszej Eucharystii dziękujemy Panu
Bogu za to, że nasi poprzednicy, wielcy Polacy,
potrafili wspinać się na szczyty: na szczyty
bohaterstwa, na szczyty niezwykłej wiary i ofiarności
dla Ojczyzny i Europy, na szczyty człowieczeństwa.
Nie byłoby wielkości narodu, gdyby nie takie góry,
jak Kahlenberg i Jasna Góra! Ale nie byłoby pięknych,
bohaterskich dziejów Polski, gdyby nie jeszcze jedna
Góra, na którą mocą wiary nieustannie – od ponad
tysiąca pięćdziesięciu lat – wchodzimy, Golgota.
Eucharystia przenosi nas tam, pod Krzyż. I tam
stajemy razem z naszą i Jezusa Matką, by zrozumieć,
co jeszcze musimy zrobić, aby wypełnić wolę
Chrystusa. W Nim nasza moc i nasza nadzieja. On
nas posyła, byśmy kolejny raz dali świadectwo, jak
wiele może dokonać wiara, a dokładniej: co może
dokonać w nas i przez nas Chrystus.
Są nie tylko w Europie wyznawcy Chrystusa, którzy spoglądają na
nas i liczą, że jak dawniej broniliśmy dziedzictwa
chrześcijańskiego, tak i dzisiaj potrafimy pokonać
zagrażające nam niebezpieczeństwo utraty tego, co
stanowi o naszej tożsamości religijnej i narodowej.
Czy to możliwe?
Amerykański konwertyta, duszpasterz i teolog,
doradca prezydenta USA, ks. Richard John Neuhaus
powiedział w jednym ze swoich wywiadów:
„Na scenie świata pozostała Ewangelia Jezusa Chrystusa
– spójna myślowo, uniwersalna i inspirująca moralnie
wizja przyszłości rodzaju ludzkiego. Katolickość
oznacza w istocie radykalny, profetyczny humanizm;
jest pełnym pasji, zachwycającym, naglącym listem
miłosnym do wszystkich ludzi”.
Ks. Neuhaus spotykał się kilkakrotnie z Janem Pawłem II. Świadek jednego
z tych spotkań podaje: „Było to w Rzymie (…).
Kończyliśmy obiad u Papieża, gdy ten nagle złapał
siedzącego obok Richarda za rękę i z naciskiem
zapytał: <Dlaczego Ksiądz, słynny intelektualista,
mający tak wiele pracy oraz rozlicznych zaproszeń
na całym świecie, tak dużo czasu poświęca Polsce?>
– A trzeba dodać, że Neuhaus przyjeżdżał do
naszego kraju kilkanaście razy. – Siedzieliśmy przy
stole – opowiada świadek – gest papieski był
nieoczekiwany – nigdy wcześniej i nigdy potem
takiego nie widziałem – a w tonie Jana Pawła II
można było usłyszeć nutę lekkiej natarczywości, ale
też niepokoju. Neuhaus zastanowił się chwilę i
odpowiedział: <Ponieważ w Polsce istnieje realna
szansa zbudowania społeczeństwa posiadającego
dynamiczną wolnorynkową gospodarkę i prawdziwie
demokratyczną politykę, które są inspirowane przez
żywotną kulturę chrześcijańską>. Papież puścił rękę
Neuhausa i zapytał: <Naprawdę tak Ksiądz uważa?>
Odpowiedź brzmiała: <Jeśli nie w Polsce, to
nigdzie>”.